Żyjemy w czasach gdzie nie brakuje dóbr materialnych, codzienność wypełniają coraz nowocześniejsze technologie, a portale społecznościowe pękają od aktywnych użytkowników. Lecz zapominamy że taki pozorny dobrobyt i wolność jest zgubna, i niestety nieraz potrafi ranić bliskich. Łatwo jest zapomnieć o drugiej osobie która potrzebuje bezpośredniego kontaktu i słowa pocieszenia nie tylko w wirtualnej rzeczywistości, lecz bezpośrednio. W większości rodzin priorytet już stanowi smartfon, rodzice by mieć "spokój" dają dziecku taką zabawkę, sami również wolą spędzac czas wirtualnie, zapominając o całej rodzinie i bliskich nie raz wystawiając się na inne niezdrowe znajomości i pocieszenia osób które skrupulatnie ukrywają swoje wady. Sytuacje takie zamiast zbliżać to psują i oddalają od więzi rodzinnych. Wkońcu nie raz dochodzi do sytuacji gdzie dziesiątki czy setki idealnych znajomych w smartfonie których znamy tylko z tego co chcą nam pokazać i tylko z najlepszej strony na nic się nie zdaje bo gdy jest nam ciężko wówczas nie mamy przy sobie nikogo, kto nas naprawdę zna z naszymi wadami i ułomnościami. Gdy zostajemy zranieni i samotni ze swoimi problemami które narastają to już bardzo blisko do "chorego serca".
W takiej sytuacji jedynym skutecznym lekarzem jest Jezus. To "Jezus leczy chore serca", jeżeli szukać skutecznego lekarstwa to tylko w Jego dziełach, w tym jak czynił innym i pokazywał drogę do Boga.
Jabes zaufał Bogu w kwestii czym to błogosławieństwo ma być. Ufał, że Bóg sam będzie wiedział co dla niego będzie najlepsze i właśnie o to najlepsze się modlił. Jabes pozwolił Bogu, aby Bóg spełnił swoje marzenia co do niego, a nie odwrotnie! Modlił się dokładnie o to czego pragnął Bóg. Nie ma nic złego w podpowiadaniu Bogu czego byśmy pragnęli, ale tak jak modlił się Jabes jest zdecydowanie lepiej.
Pamiętaj Bóg jest ojcem obfitości, a jego naturą jest obdarowywać swojego ukochane dzieci. Masz prawo modlić się i oczekiwać zmiany swojego życia choćby od teraz !
Mariam Baouardy, czyli święta Maria od Jezusa Ukrzyżowanego – mniszka z karmelu w Betlejem, znana jako "Mała Arabka", choć nie potrafiła czytać ani pisać, pozostawiła po sobie natchnione Duchem Świętym pisma mistyczne. Sama siebie nazywała „Maleńka Nic”, a całe jej życie było przenikaniem się pokornej codzienności i świata nadprzyrodzonego, pełnego wspaniałych cudów i walki duchowej.
Ta drobna, młoda karmelitanka z Betlejem doświadczyła w swym życiu tylu niezwykłych wydarzeń, że można by nimi obdarzyć kilku wielkich mistyków Kościoła. W mistycznych wizjach widziała Pana Jezusa i Maryję, a także czyściec i piekło. Miała objawienia dotyczące przyszłych wydarzeń. Była obdarzona wieloma nadprzyrodzonymi darami. Otrzymała stygmaty i doświadczyła uporczywych ataków Złego. Jej świętość promieniowała na wszystkich, a liczne cuda miały miejsce za jej życia i trwają do dziś. Jest czczona nie tylko w Ziemi Świętej, ale również na całym Bliskim Wschodzie.
W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w ziemi judzkiej: «Miasto mamy potężne; on jako środek ocalenia umieścił mur i przedmurze.
Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności;
jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał.
Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą skałą!
Bo On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło:
podepczą je nogi, nogi biednych i stopy ubogich».