IV Niedziela Wielkiego Postu jest zwana niedzielą radości - Laetare - od pierwszych słów antyfony na wejście - introitu:
"Lætáre, Ierúsalem, et convéntum fácite omnes qui dilígitis eam: gaudéte cum lætítia, qui in tristítia fuístis: ut exsultétis et satiémini ab ubéribus consolatiónis vestræ. Lætátus sum in his quæ dicta sunt mihi: in domum Dómini íbimus."
Wesel się, Jeruzalem !
A wszyscy, którzy ją miłujecie, śpieszcie tu gromadnie.
Cieszcie się i weselcie, którzyś cie się smucili, radujcie się i nasyćcie się z piersi pociechy waszej. Uradowałem się, gdy mi powiedziano : Pójdziemy do domu Pańskiego.
Żyjemy w czasach gdzie nie brakuje dóbr materialnych, codzienność wypełniają coraz nowocześniejsze technologie, a portale społecznościowe pękają od aktywnych użytkowników. Lecz zapominamy że taki pozorny dobrobyt i wolność jest zgubna, i niestety nieraz potrafi ranić bliskich. Łatwo jest zapomnieć o drugiej osobie która potrzebuje bezpośredniego kontaktu i słowa pocieszenia nie tylko w wirtualnej rzeczywistości, lecz bezpośrednio. W większości rodzin priorytet już stanowi smartfon, rodzice by mieć "spokój" dają dziecku taką zabawkę, sami również wolą spędzac czas wirtualnie, zapominając o całej rodzinie i bliskich nie raz wystawiając się na inne niezdrowe znajomości i pocieszenia osób które skrupulatnie ukrywają swoje wady. Sytuacje takie zamiast zbliżać to psują i oddalają od więzi rodzinnych. Wkońcu nie raz dochodzi do sytuacji gdzie dziesiątki czy setki idealnych znajomych w smartfonie których znamy tylko z tego co chcą nam pokazać i tylko z najlepszej strony na nic się nie zdaje bo gdy jest nam ciężko wówczas nie mamy przy sobie nikogo, kto nas naprawdę zna z naszymi wadami i ułomnościami. Gdy zostajemy zranieni i samotni ze swoimi problemami które narastają to już bardzo blisko do "chorego serca".
W takiej sytuacji jedynym skutecznym lekarzem jest Jezus. To "Jezus leczy chore serca", jeżeli szukać skutecznego lekarstwa to tylko w Jego dziełach, w tym jak czynił innym i pokazywał drogę do Boga.
Jabes zaufał Bogu w kwestii czym to błogosławieństwo ma być. Ufał, że Bóg sam będzie wiedział co dla niego będzie najlepsze i właśnie o to najlepsze się modlił. Jabes pozwolił Bogu, aby Bóg spełnił swoje marzenia co do niego, a nie odwrotnie! Modlił się dokładnie o to czego pragnął Bóg. Nie ma nic złego w podpowiadaniu Bogu czego byśmy pragnęli, ale tak jak modlił się Jabes jest zdecydowanie lepiej.
Pamiętaj Bóg jest ojcem obfitości, a jego naturą jest obdarowywać swojego ukochane dzieci. Masz prawo modlić się i oczekiwać zmiany swojego życia choćby od teraz !
Kiedy Paweł przybył do Antiochii Pizydyjskiej, przemówił w synagodze: «Bracia, synowie rodu Abrahama, i ci spośród was, którzy się boją Boga! Nam została przekazana nauka o tym zbawieniu,
bo mieszkańcy Jeruzalem i ich zwierzchnicy nie uznali Jezusa, a potępiając Go, wypełnili głosy Proroków, odczytywane co szabat.
Chociaż nie znaleźli w Nim żadnej winy zasługującej na śmierć, zażądali od Piłata, aby Go stracił.
Gdy wykonali wszystko, co było o Nim napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie.
Ale Bóg wskrzesił Go z martwych,
a On ukazywał się przez wiele dni tym, którzy z Nim razem poszli z Galilei do Jerozolimy, a teraz dają świadectwo o Nim przed ludem.
My właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom:
że Bóg spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest napisane w psalmie drugim: „Ty jesteś moim Synem, Ja Ciebie dziś zrodziłem”».