Prostota modlitwy

Drukuj

alt

Codziennie młody człowiek zjawiał się przy drzwiach Kościoła i po kilku minutach odchodził..., nosił kraciastą koszulę i podarte dżinsy - tak jak chłopcy w jego wieku, w ręku miał papierową torbę z bułkami na obiad...
Proboszcz Parafii, którą codziennie nawiedzał młodzieniec, trochę nieufny wobec niego zapytał go któregoś dnia:
- Po co tu codziennie przychodzisz...??
Młodzieniec odpowiedział:
- Przychodzę by się pomodlić...


Zdumiony proboszcz mówi:
- Pomodlić, przecież jesteś tu zaledwie kilka minut dziennie. Jak możesz modlić się tak szybko?
Chłopak odpowiada: Moja modlitwa jest bardzo prosta, codziennie zjawiam się w tym Kościele w samo południe i mówię:
- "Witaj Jezu, to ja Jim..."
To moja maleńka modlitwa, ale jestem pewien, ze On jej słucha.
Kilka dni później młodzieniec w czasie pracy ulega wypadkowi, zostaje przewieziony do szpitala, jest cały połamany i pokiereszowany, ale nie poddaje się... - DLACZEGO ??
Gdy został umieszczony po dotarciu do szpitala w pokoju z innymi chorymi, oddział "ożył", pozostali pacjenci oddziału stali się radośni, a pokój Jima stał się miejscem spotkań i rozmów, Niezależnie czy młody, czy starszy - dla każdego młodzieniec miał słowo otuchy - JAK TO ROBI ??
Wszyscy byli zdumieni, nawet pewnego dnia na oddziale zjawił się proboszcz Parafii, którą codziennie nawiedzał Jim, usłyszawszy co się wydarzyło i jak obecność tego młodzieńca ożywiła oddział sam był ciekawy - CO SIĘ STAŁO i JAK TO MOŻLIWE, by być całym pokiereszowanym, a mimo to innym dodawać otuchy... - stając przy łóżku chłopca właśnie go o to zapytał.
Na to Jim odpowiedział z uśmiechem na twarzy:
Bo wie Ksiądz:
KAŻDEGO DNIA W SAMO POŁUDNIE NAWIEDZA MNIE PRZYJACIEL, NIE MÓWI WIELE, NIE SIEDZI DŁUGO, ALE PRZYCHODZI, WITA SIĘ I ODCHODZI...
Pielęgniarka się wtrąca, że to nie prawda, nikogo tu nie ma w południe.
Na to Jim odpowiada:
- Oczywiście że to prawda, każdego dnia w samo południe nawiedza mnie Przyjaciel i mówi: "WITAJ JIM, TO JA JEZUS" i to właśnie On dodaje mi sił... 
Kochany Bracie, Kochana Siostro ta przytoczona opowieść uczy nas tego że w momencie, kiedy my poświęcamy nasz czas Jezusowi, On zajmuje się naszymi sprawami. Jezus nigdy nie zostawi nas samych, nawet jeżeli nie będziemy Go zauważać, On jest obok Ciebie i obok mnie, stoi i czeka, aż podasz Mu swoją dłoń i będziesz podążał Jego drogami... 
Jezus nie oczekuje od nas elaboratów, nie oczekuje od nas poprawnych składniowo zdań, by nas kochać, On chce byśmy podarowali Mu siebie, żebyśmy otworzyli przed Nim swoje życie, by On mógł wszystko w nim uporządkować... Jezus chce modlitwy serca, jeżeli więc z sercem wypowiemy nawet najprostsze słowa: Witaj Jezu, to ja Twoja Córka, czy witaj Jezu, to Ja Twój Syn, On na pewno tą naszą modlitwę usłyszy..., bo kocha nas, takimi jakimi jesteśmy...
                                                        Amen