Widzę niebo

Drukuj

See heavenWidzieć niebo...

Nie chodzi o ułożony stos kamieni.

Ani o drastyczne sceny znad Morza Śródziemnego, Afryki czy Syrii.

W naszej strefie geograficznej to ciągle rzadkość.

Nawet o zalewającą nas falę agresji (nie tylko w Internecie) chodzi.

Chociaż niewątpliwie coraz trudniej będzie stawiać jej czoła w duchu Ewangelii i poniższa refleksja może okazać się pomocną.

Zgodnie z zasadą: byłeś wierny w małych sprawach.

Widzieć niebo...:

Kiedy brak motywacji dla kolejnego kroku do przodu.

Kiedy znów trzeba dać się podnieść.

Kiedy ofiarowane przebaczenie zostanie odczytane jako słabość.

Kiedy w ciągu godziny po raz dziesiąty trzeba odpowiedzieć na to samo pytanie.

Kiedy natręt zwiastuje nadchodzące Boże błogosławieństwo.

Kiedy trud nie zostanie doceniony i nagrodzony.

Kiedy idę przez ciemną dolinę.

Kiedy… „Zawsze miałem Pana przed oczami…”

Nie tak dawno zobaczyliśmy Dziecię. Rozpalające emocje i szlachetne uczucia bezbronne Niemowlę.

Dziś w Dziecku trzeba zobaczyć niebo.

"Szeroko otwarte"...

I „Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Ojca”.

Syn człowieczy po prawicy Boga

Bez tej wizji nasza wiara nigdy nie stanie się dojrzała.

A każdy jej sprawdzian będzie paraliżował.

ks. Włodzimierz Lewandowski
http://liturgia.wiara.pl/kalendarz/67b56.Refleksja-na-dzis/2015-12-26