Drukuj

A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas.” (J 1, 14)

Jana 1, 14

Święta Bożego Narodzenia...

    Wielu ludzi, nie tylko ateiści, obchodzą święta Bożego Narodzenia bez… Boga. Jakby to był tylko czas dla rodziny, czas dawania sobie nawzajem prezentów, czas „magiczny”. Ale nie dla nas, katolików, czy wielu niekatolickich chrześcijan. Dla nas jest to czas przypomnienia sobie, że wydarzyło się coś nie do pomyślenia. I stało się tak dlatego, że Bóg kocha nas nieskończenie.


   Przeprowadźmy taki oto myślowy eksperyment:

Wyobraź sobie, jak najlepiej potrafisz, jakkolwiek jest to niemożliwe, ale nie zniechęcajmy się zbyt szybko – wielką, rozległą przestrzeń Wszechświata.

A potem jeszcze więcej tej przestrzeni, a potem zanotujmy mentalnie punkt pierwszy: Bóg jest od tego większy.

Następnie pomyśl o czasie – tym, który minął, który trwa i o tym, co ma dopiero nadejść, oraz jak niezbędny dla nas ludzi jest czas i że nie potrafimy normalnie funkcjonować i myśleć poza jego ramami. I zanotuj mentalnie punkt numer dwa – Bóg jest poza czasem, i to On go stworzył.

Nie tylko czas, przestrzeń również.

A teraz, aczkolwiek jest to dla ludzkiego umysłu niewyobrażalne – spróbuj jakoś ogarnąć rozumem pojęcie nieskończoności – dokładnie tak jak nieskończony jest Bóg i Jego atrybuty.
Im bardziej zagłębiasz się w ten myślowy eksperyment, tym bardziej staje się to „bolesne” dla mózgu – nie ma zakresu, nie ma skali, żadnego tertium comparationis.

Jeśli to „ćwiczenie” dobrze przeprowadzisz, twój umysł „zatrzyma się” – tak jakby.

W ten czy inny sposób zaczniemy próbować ograniczyć Boga, żeby to wszystko ogarnąć, pojąć.

A jest to niewłaściwe podejście… !



  Jezus powiedział:
„Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.”
(Mt 11,27)

  Jest po prostu zbyt wiele do poznania, by Go kiedykolwiek w zupełności poznać – i tylko Trzy Osoby Boskie Trójcy Świętej wzajemnie się znają i przenikają oraz doskonale rozumieją.
Ale oto jest w tej Historii Zbawienia przepiękny zwrot akcji –

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne.” (J 3,16)

To jest ta DOBRA NOWINA !!!

I to nie wszystko – choć to tak wiele (i znaczy wszystko!) – Matka Angelica lubiła powtarzać, że jest wdzięczna za każdy kolejny dzień swojego życia, ponieważ każdego dnia mogła dowiedzieć się czegoś nowego o swoim Bogu.

I że znać Boga, to Go kochać.
A znać Go lepiej, znaczy kochać Go bardziej.

Czyż nie zostało nam przykazane by kochać Boga ponad wszystko ???

...ze wszystkich sił swoich?
Tak właśnie, zostało – a więc dobrze jest móc poznawać Boga coraz lepiej.

   Wielkość, nieskończoność i chwała Boga – nie do pomyślenia, nie do wypowiedzenia – stały się obserwowalne w ludzkim ciele:
Jezusie z Nazaretu. Możemy wprawdzie – i tak też robimy – poznać częściowo Boga na podstawie lektury Starego Testamentu – ale rozumiemy to dobrze tylko wtedy, jeśli użyjemy klucza do odczytania jego znaczenia – czyli Jezusa Chrystusa, Mesjasza. Jezus z Ewangelii jest Człowiekiem istniejącym w czasie i przestrzeni, ma matkę (Matkę) oraz ojca (św. Józef – początkowo dla większości nikt inny nie był powszechnie uznawany za ojca Jezusa, którego brano za „syna cieśli” – prawny opiekun Jezusa, jego obrońca i czasem nauczyciel) – a także Ojca, czyli Ojca Niebieskiego.
Jezus był dzieckiem, czasem był głodny, czasem zziębnięty, czasem radosny i szczęśliwy; a potem wzrósłszy w Łasce i o wyznaczonej przez Boga godzinie rozpoczął publiczną działalność i nauczanie.
Wiemy co mówił, co robił, a czasami, nawet co czuł.
Dobre momenty (jak odkrycie człowieka wielkiej wiary) i te złe – jak Getsemani – wszystkie one ukazują nam naszego Boga – bo ktokolwiek widzi Syna, widzi też i Ojca (J 14,9),
„albowiem to samo, co On czyni, podobnie i Syn czyni.” (J 5,19)

  Jezus nauczył nas wszystkiego, czego można się było o Nim dowiedzieć, ale zrobił to w taki sposób, że przez setki, a może i tysiące lat odkrywamy i będziemy dalej odkrywać wszystkie cudowne tego znaczenia – wszelkie odcienie miłości, życia i prawdy jakie tylko istnieją.
A niektórym mistykom ukazane zostało nawet więcej, w momencie wlanej kontemplacji.

Zawsze w takich sytuacjach mówili, kiedy powracali do swoich zwykłych ograniczonych ludzkich zmysłów, że nie istnieją słowa, które pozwalałyby to adekwatnie opisać.
To jest poza ludzkimi możliwościami...
Całkiem jak u świętego Pawła, kiedy mówi o Niebie:
„ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć.” (1 Kor 2,9)

  Cóż więc za niezwykłe błogosławieństwo dla nas by móc poznać przedsmak Nieba (i Boga w Jego Boskości) w Jezusie Chrystusie! Ogromna i niezmierzona miłość, jaką darzy nas Bóg, a którą nam ukazuje w swoim Wcieleniu.
Zdajemy sobie sprawę, że jest to jeszcze bardziej unaocznione w Męce Chrystusa i Jego Ukrzyżowaniu – ale teraz jest czas by skupić się (nie zapominając o tym, jak się ta historia „kończy”) na Dzieciątku Jezus – na fakcie, że On, BÓG, wieczne JA JESTEM – w geście niesamowitej pokory, miłości i miłosierdzia – stał się jednym z nas.

Anna Garbaczewska