
Czy aby te czasy się nie rozpoczynają ? Czy wokół nie dzieje się źle ? Dzieci wychowywane są w przepychu, rodzice chcąc "uchylić im nieba" pozwalają na wszystko, spełniają wszystkie zachcianki, a co gorsze zostawiają samych sobie gdy potrzebują pomocy nie mając nawet czasu na rozmowę bo tak są zaabsorbowani pogonią za pieniędzmi lub innymi zajęciami, tłumacząc się bo takie trudne czasy przecież są.

Na rekolekcjach była wzmianka iż jeszcze w naszych stronach wierzący liczniej uczestniczą w obrzędach liturgicznych, to dobrze że jeszcze na południu Polski tak jest, choć jednak przykro patrzeć jak wiele osób traktuje to bardziej jako tradycję albo co gorsze: atrakcję. Przychodząc pod kościół nie uczestniczy w pełni w liturgii, i nie wyraża swojej pobożności siedząc na murkach podczas podniesienia lub przykucając, rozmawiając jak by się było w PUB-ie, a dzieci biegają wokół i bawią się jak na ogródku jordanowskim dzięki czemu kiedyś będzie się im prędzej kojarzył z "parkiem rozrywki" niż z miejscem kultu Bożego. To tylko namiastka tego co można zaobserwować w naszym otoczeniu. Bóg stawia nam pytanie: "Czy jednak Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi gdy przyjdzie?" (Łk 18,8)
Zapraszam do dyskusji w komentarzach.